„Klub hipochondryków” przypomina nieco klasyczną angielską farsę, gag goni tu gag, za zwrotami akcji trudno czasem nadążyć. Tak naprawdę jednak to sympatyczna i ciepła opowieść o trzech facetach, którzy radzą sobie z problemem upływającego czasu, jak potrafią.
TEATR SYRENA
Teatr Sali Ziemi / MTPKtóż lepiej potrafi dostrzec wszystkie cechy, paradoksy i śmiesznostki starzejącego się mężczyzny, niż kobieta, do tego bystra? A właśnie kobieta napisała sztukę „Klub hipochondryków”. To pierwszy atut spektaklu, na który serdecznie Państwa zapraszamy. Niech Państwa nie zwiedzie anglosaskie nazwisko Meggie W. Wright autorki. Pod tym pseudonimem ukrywa się Magdalena Wołłejko, Polka z krwi i kości. To atut drugi, do rzecz dotyczy w gruncie rzeczy nas, Słowian (mimo, że akcja toczy się w Londynie, a bohaterami są Anglicy). Atut trzeci, decydujący, to twórcy i wykonawcy spektaklu: reżyser i odtwórca jednej z ról Wojciech Malajkat, towarzyszący mu na scenie Zbigniew Zamachowski (także… kompozytor muzyki) i Piotr Polk, scenograf – laureat Oscara – Allan Starski. To panowie, którzy magiczną czterdziestkę mają już za sobą, więc wiedzą, o co w sztuce chodzi.
„Klub hipochondryków” przypomina nieco klasyczną angielską farsę, gag goni tu gag, za zwrotami akcji trudno czasem nadążyć. Tak naprawdę jednak to sympatyczna i ciepła opowieść o trzech facetach, którzy radzą sobie z problemem upływającego czasu, jak potrafią. Antykwariusz Leo (Zamachowski) cierpi, bo opuścił go partner. Jego brat Tom (Polk) za wszelką cenę próbuje utrzymać status playboya, a Ken (Malajkat) ma na głowie rozwód z żoną, ale bardziej zajmuje go diagnozowanie kolejnych przypadłości, które rzekomo dotykają go. Hipochondrią zaraża zresztą przyjaciół, ta przypadłość szybko staje się osnową tego sprawnie napisanego, inteligentnego i zabawnego spektaklu.
Bilety: www.bilety.sollus.pl
dodane przez sollus