- By inwestować po 2012 r. będziemy musieli sprzedawać majątek miasta, podwyższyć podatki, opłaty za usługi świadczone przez urząd oraz ceny biletów MPK. Nowe inwestycje istotnie zmieniające Poznań będą możliwe dopiero po 2018 r. - mówił prezydent Ryszard Grobelny podczas wczorajszej prezentacji projektu budżetu miasta.
Trudny, napięty, kryzysowy - te przymiotniki padały
podczas wczorajszej sesji rady miasta. Dotyczyły oczywiście projektu budżetu
Poznania na przyszły rok oraz Wieloletniej Prognozy Finansowej.
- Motywem przewodnim tego budżetu jest przygotowanie do Euro 2012 - przekonywał
radnych prezydent Grobelny podczas pierwszego czytania budżetu. - Nie chodzi o
Euro jako imprezę sportową, ale jako pretekst do realizacji wielu ważnych
inwestycji - dodał.
Co znajduje się w przyszłorocznym budżecie? Miasto przeprowadzi zapowiadane od dawna inwestycje:
Dokończy też budowę Term Maltańskich i przebuduje drogi dookoła obiektu,
zmodernizuje halę Arena i kompleks "Chwiałka", wybuduje nowe skrzydło
Biblioteki Raczyńskich oraz Interaktywne Centrum Historii Ostrowa Tumskiego. W
budżecie znalazły się też fundusze na budowę nowych mieszkań komunalnych.
Jednocześnie z inwestycyjnych planów miasta znikła na razie m.in.
Zgodnie z nowymi przepisami urzędnicy przygotowali też Wieloletnią Prognozę
Finansową do 2031 r. Nie jest ona optymistyczna. - To niepopularne, co powiem,
ale po 2012 r. zakładamy podwyżkę cen biletów MPK przynajmniej o poziom
inflacji, podwyżkę lokalnych podatków i cen usług świadczonych przez Urząd
Miasta - mówił Grobelny, prezentując projekt WPF. - Nowe inwestycje, które w
istotny sposób zmienią oblicze Poznania będą możliwe dopiero po 2018 r. -
dodał.
Co więcej, wkrótce Poznań będzie musiał wydawać więcej na spłatę zadłużenia niż
inwestycje. Ratunkiem dla budżetu ma być sprzedaż majątku miasta, np. budynku
Biblioteki Raczyńskich przy ul. Święty Marcin, czy prywatyzacja Miejskiego
Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej.
Pogorszenie sytuacji finansowej Poznania wynika m.in. z kryzysu gospodarczego
oraz zmian ustawowych, które zmniejszyły dochody miast. Na wyczerpaniu są też
możliwości dalszego zaciągania kredytów, bowiem Poznań powoli dochodzi do
maksymalnego poziomu zadłużenia, na jaki pozwala prawo.
Jeszcze przed kryzysem i zmianami ustawowymi władze zdecydowały np. o
wybudowaniu słoniarni czy rozpoczęciu budowy Term Maltańskich. Doszło więc do
takiej sytuacji, że mieszkańcy Naramowic będą mogli wkrótce wykąpać się w
Termach, ale dojadą do nich z wielkimi problemami, bowiem miasta nie stać na
razie na budowę ul. Nowonaramowickiej oraz trasy tramwajowej do tej dzielnicy.
Podczas wczorajszej sesji taką politykę ostro krytykował PiS. - Kiedy Poznań
popuszczał pasa i dużo wydawał, nie rozwiązał wielu problemów miasta.
Komunikacja nie poprawiła się w znacznym stopniu, nie przybyło mieszkań
komunalnych, nie powstawały strefy inwestycyjne pod budownictwo jednorodzinne -
wyliczał radny Tadeusz Dziuba w imieniu klubu PiS. - Teraz czeka nas wielka
finansowa posucha, a te potrzeby wciąż są niezaspokojone - podkreślił.
Na uchwalenie budżetu i WPF rada miasta ma czas do końca stycznia, a do 10
stycznia radni mogą zgłaszać poprawki do budżetu. Na sesji zapowiedziały to już
kluby radnych SLD i PO. Lewica będzie zabiegać m.in. o zwiększenie miejsc w
żłobach, przedszkolach, domach pomocy społecznej, czy fundusze na aktywizację
seniorów. Te poprawki prawdopodobnie poprze PO, która chce też znaleźć
pieniądze na rozpoczęcie budowy centrum kultury w Starej Gazowni, czy dodatkowe
fundusze na budowę dróg rowerowych. - Powinniśmy zmienić procedurę uchwalania
budżetu - zaproponował wczoraj Tadeusz Dziuba. - Szkic budżetu wraz z jego
priorytetami powinien być prezentowany opinii publicznej już we wrześniu, a
potem powinna się odbyć debata na jego temat.
Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań