Centrum Symulacji Medycznej uruchomiono w czwartek w Poznaniu. Przyszli lekarze będą uczyć się w nim, na manekinach, które krwawią i krzyczą z bólu, jak ratować życie pacjentów.
Jak wyjaśnił, współczesne manekiny są tak skonstruowane, że można je zaprogramować na symulowanie poszczególnych chorób i przypadłości.
"Można wywołać np. zatrzymanie czynności serca, które widzimy na monitorach, potem temu choremu wprowadzamy, przy pomocy komputera, leki, które chcemy zaordynować. Wówczas widzimy, jaki jest efekt działania leków. Manekinom można też np. nakłuć żyłę, cewnikować pęcherz, nakłuć jamę otrzewnową lub opłucną" - powiedział.
Poza nowoczesnymi symulatorami w centrum są też "zwykłe", tańsze manekiny do ćwiczeń m.in. pobierania krwi, lub badań ginekologicznych. Prof. Oszkinis podkreślił, że podobne centra stają się codziennością w kształceniu medyków.
"One sprawiają, że młody człowiek, zaczynając swoją edukację przełamuje swój stres; im częściej wykona ćwiczenie, jest bardziej pewny tego, co robi. Student po zaprezentowaniu mu ćwiczenia zostaje sam w pokoju, jest obserwowany przez lustra weneckie, ponadto jego czynności są nagrywane. Nagranie można prześledzić i omówić" - wyjaśnił.
Centrum Symulacji Medycznej mieści się w Collegium Stomatologicum Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Centrum kosztowało ok. 1,5 mln zł. Jego stworzenie dofinansowała Unia Europejska w ramach programu Poprawy Jakości Kształcenia. PAP