
Przyglądając się bliżej naszej codzienności dostrzeżemy jak bardzo jest ona zdeterminowana przez kalendarz i zegar. Czy podobnie wyglądało życie naszych przodków? Kiedy powstał pierwszy kalendarz? Czy słynne, megalityczne Stonehenge ma coś wspólnego z kalendarzem?
Celem prezentacji było zainteresowanie publiczności problemem postrzegania czasu w przeszłości. Czy skonwencjonalizowany czas wyznaczający i narzucający nam kolejność czynności, wyznaczający dni i godziny pracy, świąt, posiłków i snu istniał od zawsze? Czy może został "wynaleziony" tak, jak pierwsze narzędzie lub raczej ujarzmiony jak ogień, a następnie w wyniku wielu procesów osiągnął taką formę, jaką znamy dziś? Czy archeologia potrafi wskazać nam początki tego procesu?
Przedmiotem badań archeologii jest człowiek, choć niekiedy można odnieść wrażenie, że nie tyle on sam, co przedmioty przez niego wykonywane czyli ARTEFAKTY. Jednak zanim powstał jakikolwiek artefakt, w głowie jego twórcy musiała zaistnieć myśl, kilka myśli, wiele myśli, burzliwy proces stawiania hipotez roboczych i ich weryfikacji poprzez eksperymenty - najpierw myślowe, a następnie praktyczne. W drodze procesów twórczych zaprzęgając do działania posiadaną wiedzę i dostępne środki, na zasadzie wymiany autor - dzieło, dzieło - autor, przy sporym współudziale przypadku, powstaje w końcu artefakt.
Jednak sam artefakt w swoim fizycznym wymiarze nie różniłby się niczym od innych nieożywionych elementów świata przyrody, gdyby nie ZNACZENIE nadane mu przez jego twórcę. Sam artefakt nie znaczy nic jeśli nie potrafi się go wykorzystać - odkryć funkcji, którą powinien pełnić lub nadać mu jakąś nową - czyniącą go praktycznym i użytecznym. Ale czy każde narzędzie jest artefaktem?
- Niekoniecznie - kamień znaleziony na drodze może służyć jako narzędzie do rozbicia łupiny orzecha. Jedyne co człowiek zrobił to nadał mu nową funkcję. Każdy artefakt jest zatem pewnego rodzaju narzędziem, ale nie każde narzędzie musi być artefaktem. Czy podobnie może być z czasem? Czy czas może być narzędziem? - zastanawiał się Kołoszuk - Czas można wykorzystać jak narzędzie, jak przypadkowo znaleziony kamień. I jak w przypadku kamienia, którego można użyć do rozbicia łupiny orzecha, bądź czyjejś głowy, unormowany czas może posłużyć do usprawnienia działania społeczności, ale i do własnych, egoistycznych celów - np. zdobycia władzy nad grupą - rozmyślał Kołoszuk.
Szukając archeologicznych "dowodów" na próby "zapanowania nad czasem" w przeszłości, autor przytoczył kilka dość znanych przykładów:
Pośród najstarszych zabytków tego typu jest kościana tabliczka z doliny rzeki Dordogne we Francji datowana na około 25 tys. lat. Znaki wyryte na jej powierzchni są wg interpretacji Alexandra Marshacka zapisem dwumiesięcznego cyklu księżycowego. - Czy potrzeba zorganizowania i zapisania czasu istniała już u paleolitycznych łowców? Czy chodziło tylko o usprawnienie polowań? - pytał Kołoszuk.
Marshack argumentuje, że umiejętność przewidzenia pełni księżyca podczas której można całkiem sprawnie polować zdaje się być bardzo praktyczną umiejętnością. Wiedza jaką trzeba posiadać, aby wykonać taki kalendarz musiała wynikać z umiejętności praktycznej obserwacji oraz symbolicznego zapisu powtarzalnych zjawisk przyrodniczych. Przeciwnicy jego interpretacji twierdzą jednak, że zabytek należy uznać po prostu za przyrząd do ostrzenia narzędzi. Niektóre, nieistniejące już, bądź znajdujące się na marginesie współczesnego nam świata społeczności nie znają naukowego wyjaśnienia cyklicznych zjawisk zachodzących w przyrodzie. Tłumaczą je za pomocą swojego systemu poznawczego, zazwyczaj pod postacią prawd objawionych utożsamiając ciała niebieskie i powtarzalne zjawiska przyrody ze sferą mitologii i religii.
- Najbardziej spektakularne zjawiska stawały się świętami bądź istotnymi punktami zwrotnymi w życiu całej społeczności. Umiejętność ich przewidywania i rejestracji dawała jednostkom lub grupom symboliczną ale i praktyczną - z punktu widzenia życia społecznego- "władzę nad czasem" - wyjaśniał referent.
W archeologii znane jest pojęcie "neolityzacji" czyli procesów, które doprowadziły do zmiany sposobu życia wielu społeczności pradziejowych. Przeobraziły się one z wędrownych, łowiecko zbierackich w rolnicze i osiadłe. Zagadnienie to stanowi od wielu lat przedmiot burzliwych dyskusji między archeologami, paleobotanikami, archeozoologami i przedstawicielami wielu innych dyscyplin. Niektórzy twierdzą, że zmiana sposobu życia była spowodowana "odkryciem" zbóż uprawnych inni, że najpierw nastąpiła istotna zmiana w sferze światopoglądowej a następnie w praktyce. Niezależnie od charakteru tych przemian, w społecznościach prowadzących osiadły tryb życia powstać musiało także zapotrzebowanie na skonwencjonalizowany i ujednolicony czas. To właśnie z okresu neolitu pochodzą najbardziej spektakularne przykłady budowli powiązanych z czasem.
Najstarsze znana konstrukcja tego typu w Europie (nazywana najstarszym obserwatorium astronomicznym w Europie) znana jest z miejscowości Goseck w Niemczech (ok. 5000 lat p.n.e.). Na jednym z wzniesień pogórza Harzu fotografia wykonana z samolotu ujawniła pozostałości kolistego obiektu otoczonego rowem o średnicy 70 m. Okazało się, że osoba stojąca wewnątrz obiektu przez otwory bramne mogła obserwować 21 grudnia (przesilenie zimowe) wschód Słońca a przez drugą, zachód Słońca tego samego dnia. Po zakończeniu badań wykopaliskowych w Goseck, odbudowano palisadę i miejsce to ma przypominać dawne obserwatorium. Obecnie odbywają się tam festyny z okazji przesilenia zimowego w których można uczestniczyć. Być może także lokalna społeczność świętowała tutaj "Odrodzenie Słońca".
Innym miejscem, które było również związane z przesileniem zimowym było Newgrange w Irlandii. To tolos, czyli grobowiec składający się z dużej komory zwieńczony kopułą do którego prowadzi korytarz wejściowy, młodszy od obserwatorium w Goseck o 1800 lat. W momencie wschodu Słońca, w dzień przesilenia zimowego promienie słoneczne penetrowały poprzez korytarz wejściowy wewnętrzną komorę. W pobliskim Knowth, gdzie mieści się większy obiekt znaleziono dwa kamienie zdobione znakami, które dość zgodnie interpretowane są jako kalendarz księżycowy.
Kolejnym przykładem, gdzie zdaniem I. Kołoszuka nastąpiło "zawładnięcie" ludzi nad czasem jest angielskie Stonehenge. Początki kompleksu datowane są na ok. 2900 r. p.n.e. Rozbudowywano go ośmiokrotnie aż do 1900 r. p.n.e. Średnica okrągłego obiektu wynosi 98 m. Główna oś konstrukcji przebiega wzdłuż szerokiej alei, która celuje w moment wschodu Słońca w dni przesilenia letniego. - Stojące kamienie mogły być odczytywane przez obserwatora jako niepisany, ale trwały zapis przepływu zdarzeń. Stonehenge było zatem swoistym kalendarzem - tłumaczył I. Kołoszuk. Stonehenge umożliwia także śledzić inne zjawiska takie jak wędrówka Słońca i księżyca a nawet ich zaćmienia.
O pierwszych pisanych próbach skonwencjonalizowania kalendarza w Europie można mówić dopiero w VII w. p.n.e. Wtedy w Grecji powstaje jeden w pierwszych poematów - "Prace i dni" Hezjoda. Co prawda nie jest to bezpośrednia próba opisania kalendarza, ale raczej poradnik w jaki sposób prowadzić gospodarstwo. Jego podstawę stanowi jednak kalendarz, który był (jak się wydaje) dość powszechnie znany w ówczesnej Grecji. Hezjod opisuje najbardziej korzystne momenty do rozpoczęcia żniw i siania. Są one ściśle skorelowane z ruchem ciał niebieskich na firmamencie.
Inne odwołania dotyczą synchronizacji zjawisk astronomicznych i przyrodniczych. W drugiej części poematu - Dniach, mamy do czynienia z "prawdami objawionymi", czyli dogmatami i przesądami. Hezjod wyjaśnia, który dzień miesiąca dla jakiegoś przedsięwzięcia jest właściwy lub nie. Przykładowo pierwszy dzień miesiąca to dzień święty. To zły moment na rodzenie dziewcząt i wesela.
- Tytułowych władców czasu należy rozumieć jako swego rodzaju odkrywców. Prekursorów działań, które wraz z rozwojem cywilizacji przybierały na sile i zmieniały się w zależności od szerokości geograficznej. Archeologia pozwala na badanie owych odkrywców sprzed czasów historycznych poprzez badanie artefaktów i interpretacji ich funkcji. Za każdym artefaktem stoi człowiek i jego typowo ludzkie potrzeby, w tym potrzeba władzy. Nie od dziś wiadomo, że wiedza to władza. Natomiast posiadanie wiedzy o czasie równoznaczne może być z władzą nad nim oraz nad innymi osobami, które tej wiedzy nie posiadają - podsumował Kołoszuk. (PAP)